ŁĄCZENIE DZIDZI I RUDZI Z MISIACZKĄ

Przez tydzień zmieniałam je miejscami raz na 2 godz. Były zmieniane w klatce i w pudełku. Następnie po tygodniu zmieniania wpuściłam je do wanny nie poskutkowało zaczęły się gryźć i tylko woda je rozdzieliła. A więc przedzieliłam klatkę na pół kratami i położyłam deskę aby się nie pokaleczyły. Dwie stare lokatorki po wściekłym gryzieniu krat i deski weszły na dach domku i obserwowały co robi sąsiadka. Po zmianie warty na szczycie dachu, dokładały usilnych starań by się podkopać i dopaść dzikiego lokatora. Wszędzie piszą, że taka adaptacja może trwać parę tygodni, a moje myszki po miesiącu nadal nie znosiły swojego towarzystwa, ale mogłam już im wyjąć deskę, bo tylko wąchały się przez kraty tupiąc i popiskując – to był już postęp. Po następnym tygodniu próbowałam łączyć Misię z Rudzią, która była mniej agresywna. Pierwsze wspólne spotkania kończyły się podskokami i obwąchiwaniem. Obyło się bez rozlewu krwi, ale cały czas je pilnowałam i jeśli dochodziło do spięcia miałam w pogotowiu zraszacz do kwiatów i patyczek. Po kilkunastu spotkaniach i zamianach z łączeniem miałam już dość tej niepewności i wciąż bałam się że gdy zostaną same może dojść do walki na śmierć i życie. I w końcu gdy już straciłam nadzieję na życie w zgodzie, myszki zaczęły wspólnie biegać i tylko często sprawdzały swoje zapachy. Było już nieźle więc zostawiałam je na coraz dłuższe spotkania i nagle po bieganiu i jedzeniu zasnęły w jednym gnieździe to był sukces.

Moje myszki aprobowałam 1 miesiąc i pół wszyscy mówili że się nie zgodzą a się zgodziły i są razem.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Opieka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *